• Dobry biznes to wiarygodny biznes
  • Wiarygodność to dobra cecha, której nie nabędziemy tylko przez mówienie lub posługiwanie się słowem
  • Wiarygodność musi być wyrazem naszego życia, odnosić się do działania

Jakiś czas temu jechałem na sprawę sądową do Warszawy i spotkałem w pociągu swojego byłego patrona, znanego mecenasa. Ucięliśmy sobie rozmowę o różnych sprawach, która mniej więcej sprowadzała się do zagadnienia opisującego dzisiejszą rzeczywistość – słowo przeciwko słowu. Opowiedział mi o pewnej sprawie, którą prowadził, a przebiegała ona mniej więcej w taki sposób.

Otóż pewien cieśla z Kaszub otrzymał zlecenie wykonania zabytkowych mebli dla zamożnego biznesmena. Niestety, jak to bywa w tego typu sprawach, cieśla wykonał swoją usługę, dostarczył towar i fakturę, ale biznesmen nie zapłacił. Oczywiście kiedy cieśla zgłosił się do mecenasa i opowiedział mu tę historię, mecenas zapytał, czy posiada pisemną umowę. Niestety okazało się, że taka nie została spisana. Cieśla jedynie miał świadków wykonania mebli w postaci pracowników ze swojej pracowni. Na tej podstawie został napisany pozew do sądu o zapłatę, ale biznesmen przez swojego prawnika odpowiedział na pozew zaprzeczając, że zamawiał meble u cieśli. Twierdził, że jedynie z nim rozmawiał jako jednym z wielu stolarzy, by zorientować się, czy jest w stanie wykonać taką usługę. Poinformował, że meble kupił okazyjnie płacąc gotówką, dlatego nie zamawiał żadnej usługi u tego stolarza i nie czuje się w obowiązku, by zapłacić. Żeby było ciekawiej, on również przedstawił swoich świadków, którzy potwierdzili jego wersję. I tak mniej więcej przebiegała pierwsza rozprawa w sądzie – każda ze stron przedstawiała swoją wersję. Sędzia wysłuchał obie strony i świadków, następnie wyznaczył termin kolejnej rozprawy za dwa tygodnie. Stwierdził, że będzie to ostatnia rozprawa, na której każda ze stron ostatecznie się wypowie, po czym sąd ogłosi wyrok.

Zaciekawiony tą historią zapytałem: „I co powiedział Pan swojemu klientowi?”.

Mój kolega odrzekł: „No cóż, powiedziałem, że słowo jest przeciwko słowu. Z punktu widzenia prawa nie dostrzegałem już innych możliwości. Na to cieśla odpowiedział, że wraz z żoną i rodziną zastanowią się nad tym, co może jeszcze zrobić, by udowodnić, że to on mówił prawdę. Wypowiedziałem się jako prawnik, że dla sędziego to każda ze stron powiedziała prawdę i że sprawa jest ciężka. Po dwóch tygodniach spotkaliśmy się w sądzie na ostatniej rozprawie. Mój klient wyglądał trochę jak osoba, który wybiera się w długą podróż, gdyż przyszedł do sądu z wielką torbą. Kiedy sędzia rozpoczął rozprawę, zapytał obu pełnomocników, czy chcą coś dodać do tego, co do tej pory zostało powiedziane w tej sprawie. Niestety obaj zgodnie stwierdziliśmy, że nie mamy już nic do dodania. Nie posiadaliśmy niczego, co przeważyłoby szalę na korzyść którejś ze stron. Kiedy sędzia zapytał strony postępowania, czy chcą coś oświadczyć, biznesmen pokazał zdjęcie zakupionych zabytkowych krzeseł i zaczął przekonywać sąd, że takich wyjątkowych krzeseł nie zbuduje byle kto. I wtedy, panie mecenasie, stała się rzecz bardzo ciekawa… Cieśla z Kaszub, na pytanie sądu „co on na to?”, otworzył torbę, wyjął elementy drewna i szybkimi ruchami zaczął je ze sobą składać.”

Zapytałem: „I co – sędzia się zgodził?”.

„Tak, sędzia się zgodził. Nawet mu się to spodobało, gdyż stolarz robił to tak zręcznie, że wprawiał wszystkich w osłupienie.” – odpowiedział mecenas.

„A co ten stolarz zbudował?” – ta ciekawostka najbardziej mnie intrygowała.

„Otóż człowiek ten zbudował zabytkowy fotel, który wyglądał jak ten ze zdjęcia. I na tym zakończył się cały proces. Po naradzie sędzia wydał wyrok, w którym przyznał rację cieśli, wyjaśniając w ustnym uzasadnieniu, że choć sprawa była z rodzaju słowo przeciwko słowu, to elementem, który przeważył na korzyść cieśli z Kaszub, była jego wiarygodność. To, co opowiedział przed sądem, także potwierdził wykonując” – wyjaśnił mój towarzysz podróży.

Po wysłuchaniu tej historii pomyślałem sobie, jak ważna jest wiarygodność w tym, co robimy. I tak zakończyła się opowieść mojego kolegi. Każdy z nas zatopił się w myślach nad swoimi sprawami. Wziąłem potem Biblię, którą miałem ze sobą, zacząłem ją czytać. Na to mój kolega mecenas spojrzał na mnie i zapytał: „Myśli pan, że te słowa są prawdziwe?”. Ja mu na to: „Jestem przekonany, że są prawdziwe w stu procentach.” Ponownie zagadnął: „Z czego Pan to wnioskuje?”. Odpowiedziałem parafrazując trochę jego wcześniejsze słowa, że to, co cieśla z Nazaretu oznajmił, to też wykonał. Jego czyny potwierdzają ci wszyscy, którzy na przestrzeni dwóch tysięcy lat zaufali Bogu.

Na przestrzeni dwóch tysięcy lat było tylu dyktatorów zapewniających o wiarygodności i dobrych intencjach, jednak o efektach ich rządów czasami nawet ciężko nam czytać z kart historii. Natomiast słowa Jezusa zawarte w Ewangelii do dziś są przyjmowane przez nowe pokolenia i stanowią źródło wiary.

Cytaty o wiarygodności, uwierzytelnieniu, o przemijaniu słów, że światy przeminą a słowa moje nie przeminą.

Bóg przez dwa tysiące lat ukazywał, że Jego słowa są przez Niego wypełniane. Od nas zaś oczekuje, że cokolwiek powiemy, to wykonamy, aby ludzie wokoło nas mogli przez naszą pracę, działalność, biznes zobaczyć, kim tak naprawdę jesteśmy.

Ew. Mat. 5,13-14: Wy jesteście solą ziemi; jesteście światłością świata.

Wiarygodność to dobra cecha, której nie nabędziemy tylko przez mówienie lub posługiwanie się słowem. Ona musi być wyrazem naszego życia, odnosić się do działania. Dobry biznes to wiarygodny biznes.

Źródło fot. www.stock.adobe.com